niedziela, 11 stycznia 2015

Paryż. Gdy już opadną emocje.

To, co się wydarzyło we Francji, było tragedią – to jest oczywiste.
Dla całej społeczności europejskiej był to szok.
Reakcja Francuzów i solidarność europejska w tych dniach na pewno porusza wszystkie serca. Każdy w te dni "jest Charlie" choć odrobinę.

Jutro, pojutrze, za tydzień emocje opadną. Przyjdą nowe zdarzenia, nowe wyzwania, rutyna dnia. Życie.
Czy będzie ono takie samo jak dotychczas?
Byłoby dobrze. Ale zdaje się, że nie będzie.

Ogarnijmy ostatnie wydarzenia z dystansu.
Dwóch ludzi wpada do redakcji i zabija 12 innych ludzi.
Oprócz tego giną jeszcze 3 osoby, a potem sami sprawcy.
Oddziały specjalne, blokady, strzelaniny, tajne służby, wywiad.
Relacja na żywo w TV i internecie.
Marsz – milion osób. Przywódcy państw.
Deklaracje, symbole, hasła, idee.

I co teraz?
Jeden znany nam polityk, proponuje rejestr wszystkich naszych lotów poza Europę.
Co to oznacza?
Że gdy polecisz do Sharm El-Sheikh na wakacje z rodziną, to służby będą o tym wiedziały.
To jest do przełknięcia – i tak wiedzą, jak chcą.
Ale do tego wprowadzi się dalsze dyrektywy wykonawcze. Sam rejestr jest bezużyteczny, gdy nie można z niego korzystać. Kolejnym krokiem będzie przyznanie właściwości kontrolnych służbom. To jest oczywiste. Będą mogli sprawdzać, po co leciałeś na wczasy z rodziną. Z kim się tam kontaktowałeś. Czy chodziłeś gdzieś samotnie na spacery. OK, po to utrzymujemy te służby.
Ale pan polityk zapomniał, że istnieje droga lądowa i morska, której nijak nie da się skontrolować.
No, chyba, że ogrodzimy Europę murem i polem minowym (na morzu oczywiście też).
Ale to dopiero początek.
Co dalej? ... Zostawmy to na razie.

Trochę statystyki.
Suche liczby bez komentarzy.
Liczba ofiar terroryzmu w Europie w roku 2014:  0
Liczba ofiar morderstw w Europie w roku 2014:  ponad 20.000 (Francja - ponad 600)*
Liczba ofiar wypadków drogowych w Europie w roku 2014:  ponad 25.000 (Francja - ponad 3.200)*

A teraz o multikulti.
Dlaczego mówi się, że się nie sprawdza?
Bo komuś coś przeszkadza? Bo się na coś nie chce zgodzić?
Bo jest to dla niego dziwne, że sąsiad inaczej widzi świat?
Bo ktoś dostał od kogoś po mordzie?
Bo Merkel i Sarkozy to powiedzieli? Oni to powiedzieli patrząc na słupki poparcia – powiedzieli to, co im było w danym momencie potrzebne. OK.
A czy Europa ma inną opcję niż multikulti?
Według mnie nie ma.
Każda inna opcja musi uwzględniać w mniejszej lub większej skali użycie siły i restrykcji.
Czyli narośnięcie potencjałów społecznych, których Europa po dziesiątkach wojen nie chce już doświadczać. Nie wolno nam dopuścić do tego za wszelką cenę.
Francuzi pokazali nam kierunek – pokojowy, ewolucyjny.
Zmiany społeczne i tak w Europie zajdą – nie ma najmniejszej szansy na powstrzymanie tego.
W Stanach i Kanadzie jest łatwiej z 2 podstawowych powodów.
Powód 1: oba kraje są młode i były zasiedlane przez ostatnie parę wieków przez różne nacje i kultury.
Powód 2: oba kraje poza sobą na wzajem praktycznie nie mają granic lądowych (USA - z Meksykiem, a Kanada nic).
Tam można sobie "strzec granic wolnego świata". (Z resztą i tak nie dają sobie rady z granicą meksykańską).

Musimy doprowadzić do zbliżenia kultur. Niech to trwa latami, dekadami, ale niech trwa.
Będą zamachy, będą nieporozumienia. Ale niech zbliżenie trwa!
Nie dajmy sobie wmówić bezpośredniego zagrożenia.
Nie dajmy zasiać w sobie strachu.
Nie ulegajmy podsycaniu emocji, powoływaniu się na fałszywy "patriotyzm" i płytki "szacunek dla tradycji".
Europa zawsze była wielokulturowa i tak zostanie.
Oczywiście trzeba ulepszać metody integracji, trzeba uczyć się na błędach, a czasem przełknąć gorzką pigułkę. To są wieloletnie procesy.
Ale niech trwają!



*Eurostat, European Commission